Izerska Wyrypa

To druga impreza w tym roku, którą zaszczyciłem (jak 180 innych osób) swoją obecnością. Z inauguracyjnej imprezy (Rajdu Konwalii – który zakończył sie sukcesem) relacji nie napisałem. Kto doszukuje się analogii: rajd się udał – relacji nie ma; rajd się nie udał – relacja jest, znajdzie w poniższym tekście argumenty za tym przemawiające. Postaram się jednak aby były one tak ukryte, że nawet najbardziej najbardziej domyślny czytelnik sie ich nie doszuka.Ale wróćmy do relacji:

Rajd rozpoczął się o nieludzkiej porze: 7 rano. W bazie trzeba było być o 6:20, co w praktyce oznaczało, że musieliśmy wyjechać o 5:45 i (przynajmniej w moim wypadku) wstać o 4:50. Z rana było trochę zimno i miałem wielki dylemat czy brać ze sobą kurtkę czy nie. Tuż przed startem zdecydowałem sie zostawić ją w bazie (co okazało się (jedną z niewielu) dobrych decyzji). Start był dziwny, pierwszy raz mapy dostaliśmy już w trakcie rajdu (po przebyciu 1,5 km). Przez co cały czas wyznaczania trasy odbywał się już w trakcie trwania rajdu. Punktów kontrolnych było mnóstwo, trzeba mieć niemały tupet aby na trasie 50 km umieścić ich aż 27.

Kilometry szły dużo szybciej niż liczba zdobywanych punktów kontrolnych. Początkowo jeszcze w mocnym tempie 7min/km, później zdobywając górki bądź przedzierając się przez haszcze utrzymywałem tempo 10min/km. Przez pierwsze 30 km nie odczuwałem znacznego spadku mocy. Pierwsze słabsze momenty pojawiły się na 40 km, a w okolicach 50 km nie siadałem nawet aby oczyścić buty z kamieni, bo bałem się, że już nie wstanę 🙂 Na jednym z punktów kontrolnych zgubiłem kompas i w sumie od tego momentu czułem, że nie zdołam przejść całości trasy. Dostałem od idącej grupki zapasowy, ciężko było się jednak nawigować nie mając linijki i nie mogąc odmierzać odległości. Około 60 kilometra prawie wyzerowałem się z wodą i zadzwoniłem do Irka z informacją, aby przyjechał po mnie, bo nie dam rady już za daleko pójść.

Rozmowę usłyszała grupka rajdowiczów idąca w przeciwnym kierunku i jedna Pani dała mi butelkę z połową litra wody (bardzo, bardzo Pani dziękuję! 🙂 ). Postanowiłem jeszcze dojść o własnych siłach do bazy. W pobliskiej wiosce zakupiłem dodatkowo 1 litr wody i z już bezpiecznym zapasem zmierzałem na metę. Po 68 km trasy i 12 godzinach na trasie ukończyłem (pomijając 4 punktu) i ten rajd 🙂

Link do trasy na Endomondo: http://www.endomondo.com/workouts/j0EyhyW26Ic

Izerska Wyrypa

Dodaj komentarz